O sobie mówi: twórczyni internetowa, aktywistka, feministka, przedsiębiorczyni. Prowadzi firmę bang!done, która realizuje transmisje internetowe, materiały wideo, wydarzenia. Poznajcie przedsiębiorczą absolwentkę Uniwersytetu Opolskiego – Magdalenę Kurowską, znaną również jako Meg.
Magdo, prowadzisz blog, vlog, podcast, udzielasz się w Fundacji Laboratorium Zmiany i Toastmasters Opole, a na dodatek prowadzisz firmę. Skąd czerpiesz tyle energii? Co jest Twoim motorem do działania, co sprawia, że wstajesz z łóżka z taką energią?
Lubię, gdy coś się wokół mnie dzieje. I lubię mieć też wpływ na otaczającą mnie rzeczywistość. Oczywiście jestem świadoma, że nie wszystko zależy ode mnie, ale tyle, ile mogę zrobić, już jest wystarczające. Myślę, że ta świadomość, że mam na coś wpływ, że mogę tworzyć jest dla mnie największą pokusą do wstania z łóżka. Widzę też efekty swojej pracy w firmie, w fundacji, w Toastmasters Opole i w swoich mediach. One równie mocno mnie napędzają do działania. To moje perpetuum mobile.
„Rzucam to wszystko, idę na swoje!” Pracowałaś w różnych miejscach, między innymi w Akademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości UO. Co sprawiło, że postawiłaś na własny biznes?
Myślę, że mam taką łatwość w poruszaniu się w różnych środowiskach i dzięki temu miałam kontakt z wieloma wspaniałymi ludźmi i fascynującymi inicjatywami. Mając takie bodźce, chciałam poeksperymenotwać po swojemu, na własnych zasadach. W AIP UO, dzięki spotkaniom z przedsiębiorcami zrozumiałam, że prowadzenie własnego biznesu nie jest przysłowiową czarną magią. Będąc zanurzoną w tym środowisku, poczułam się na siłach do spróbowania na własną rękę. Wyszło świetnie i już ponad trzy lata biznes się kręci. Co ciekawe, pandemia i lockdown stały się punktami zwrotnymi dla nas – na korzyść!
Twój „elevator pitch” – jak w dwóch zdaniach streścisz, czym zajmuje się Twoja firma? I skąd pomysł, by zajmować się właśnie tym?
Robimy transmisje internetowe, kręcimy filmy i tworzymy od strony multimedialnej najróżniejsze wydarzenia. Jest to naturalne przedłużenie tego, co robiłam na studiach w organizacjach studenckich. I nie tylko ja, bo mój zespół składa się z osób, które ramię w ramię pracowały ze mną przy Piastonaliach, koncertach, przeglądach, akcjach społecznych i ważnych uroczystościach uniwersyteckich. Lubię tworzyć doświadczenia i dlatego łączę w swojej pracy nowe media, technologie i multimedia z ludźmi i ich potrzebą komunikacji oraz celebracji.
Twój Mount Everest – co uznajesz za swój największy sukces?
To jedno z tych trudniejszych pytań. W kontekście chociażby pandemii i lockdownów to, że szybko zaadaptowaliśmy się do zmian i przerzuciliśmy całą naszą uwagę i energię na transmisje internetowe, które do tej pory były finezyjnym dodatkiem do produkowanych przez nas wydarzeń. Nie tylko nie zamknęliśmy się, ale znaleźliśmy nowych dużych klientów, wprowadziliśmy nowe usługi jak np. obsługa webinarów, produkcja podcastów, transmitowanie meczów czy paneli dyskusyjnych, a nawet całych konferencji. Ten czas wykorzystaliśmy naprawdę dobrze i widzę, że ta ciężka praca, jaką wykonaliśmy w bardzo trudnych warunkach pomaga nam osiągać cele zaplanowane podczas mentoringu, jaki odbyłam w tamtym roku.
Co daje Ci prowadzenie firmy, a z czym się zmagasz? Czy jesteś zadowolona, że wybrałaś właśnie taką ścieżkę?
Prowadzenie własnego biznesu to wolność i odpowiedzialność bardzo mocno splecione ze sobą. Zwłaszcza, gdy masz swoich pracowników. Dzięki temu, że zespół urósł, mogę skoncentrować się na rzeczach, które najbardziej lubię robić jako przedsiębiorczyni – szukać nowych możliwości i tworzyć nowe rozwiązania. A to mnie bardzo kręci w życiu! Mając jednak współpracowników czuję się bardziej zobowiązana do sięgania po nowych klientów i ich przedsięwzięcia – jak np. transmisje z pola kukurydzy czy podcasty z bajkami.
Gdy pracuje się u siebie, łatwo zatracić się w liczbie godzin spędzonych w firmie. Zwłaszcza, gdy od początków firmy pracuję z home office’a i zarządzam rozproszonym zespołem. Lockdown mocno pogłębił moją nieumiejętność osiągnięcia work-life balance i dopiero teraz uczę się, że oprócz pracy jest jeszcze czas na hobby, spanie, relaks, podróże niesłużbowe, spotkania offline i online ze znajomymi. I choć były momenty kryzysowe, to nie wyobrażam sobie mieć kogoś innego za szefa niż samą siebie.
Na podstawie Twojego doświadczenia – jaką radę dałabyś komuś, kto myśli o założeniu własnej firmy?
Bój się i rób. Daj sobie przyzwolenie na popełnianie błędów i traktowanie ich jako lekcji na przyszłość, a nie porażki. Celebruj sukcesy, każde! To bardzo pomaga ruszyć dalej! Otaczaj się doświadczonymi osobami, do których możesz przyjść po radę czy pomoc. Nie zostawiaj w tyle z technologiami, na świecie więcej osób korzysta z internetu niż z pasty do zębów i szczoteczki. Wchodź w różne środowiska i czerp z nich garściami, nie zapominając oczywiście o dawaniu czegoś od siebie. Będzie dobrze!
Bardzo dziękuję za wywiad!